MPD
Oto połowa soundtracku, jaki zamierzałem stworzyć dla wycofanego ambitnego projektu gry survivalowej Bitrium. Początkowo utwory nie miały konkretnych nazw i były po prostu nazwane "Forest", "Pyramid", "Tundra", itd. i można się do nich tak odnosić. Ponieważ soundtrack powstał przed produkcją gry, która została ostatecznie wycofana, wiele utworów prawdopodobnie nie pasowałoby w rozgrywce. Zamiast tego, okazały się być świetnym wyzwaniem, które wzbogaciło moje muzyczne doświadczenie.
Bez nazwy (aka. "Forest")
Pierwszy motyw, jaki napisałem dla nowej gry Bitrium o przetrwaniu, prowizorycznie nazwany MPD. Powstał na podstawie innego motywu o nazwie "Murmurs" (który miał służyć jako motyw przewodni gry) – skala jest taka sama, a melodia zaczyna się bardzo podobnie. Po niewielkiej ewolucji, przy 1:14 do melodii dołącza mandolina – instrument, którego nigdy wcześniej nie używałem. Z powodu jego wielkiego wpływu na utwór, pokazała się w prawie każdym następnym utworze poświęconym grze. Niemniej, nawet z mandoliną, myślę, że pod koniec utwór staje się zbyt monotonny.
Bez nazwy (aka. "Pyramid")
Drugi motyw dla wycofanej gry Bitrium o przetrwaniu, tym razem dla piramidy. Wymyśliłem go w styczniu po przypadkowym odkryciu skali podwójnie harmonicznej durowej. Początkowo grało go pianino, był tragiczny i wydawało się, że nic nie pomoże. Lecz kiedy zacząłem eksperymentować z moim starym pianinem jako keyboardem MIDI i przypadkowo zagrałem motyw chórem z pogłosem, melodia nagle wydała się niemal boska. Wciąż użyłem pianina jako drugorzędnego instrumentu i włożyłem wiele pracy, aby dopasować do nich bębny. Mimo że pod koniec kończyły mi się pomysły, wciąż uważam ten utwór za dość niezwykły.
Bez nazwy (aka. "Tundra")
Bardzo powolny i łagodny utwór reprezentujący tundrę. Z powodu jego śnieżnego charakteru, wykorzystałem stary motyw z "Frozen Ravage", grany tym samym instrumentem, i zmieszałem go z motywem przewodnik, który wymyśliłem na pianinie, lecz ponieważ trudno było je połączyć, motyw pojawia się dopiero po 1:43, niemal w połowie utworu. Potem wymyśliłem przedłużenie motywu z mandoliną, ale możliwe, że brzmi zbyt surowo.
Bez nazwy (aka. "Taiga")
Ponieważ taiga podziela cechy tundry i lasu, postanowiłem zrobić dokładnie tak z muzyką. Choć utwór zaczyna się melodią z Lasu graną przez dźwięk z Tundry, szybko ewoluuje we własne fascynujące melodie. Aby dodać do atmosfery, zrobiłem dobry użytek z wiolonczeli jako elementu perkusyjnego. W jednym z najlepszych momentów do utworu dołącza mandolina, lecz obawiam się, że chwilami znów mogła okazać się zbyt surowa.
Bez nazwy (aka. "Desert")
Wiosną, po kolejnych eksperymentach ze skalą podwójną harmoniczną durową, wymyśliłem niezwykłą melodię, którą oddałem duetowi fletu i mandoliny w 0:58, co stało się podstawą dla tego utworu. Po krótkiej improwizacji pianina elektrycznego, melodia powraca z podwójną siła, po czym przechodzi do rytmicznego powtórzenia z udziałem pianina elektrycznego. Mimo że brzmi świetnie, miałem wielkie problemy z początkiem, a poza tym obawiam się, że perkusyjna mandolina może być trudna do wytrzymania na dłuższą metę.
Gloomy Ocean
Jeden z moich najlepszych i najbardziej ambient utworów. Po wymyśleniu początkowej melodii na pianinie, połączyłem ją z melodią z niedokończonego utworu dla biomu o naziwe "The Gloom". Po 2:16, kiedy utwór zatrzymuje się na chwilę, aby skupić się na pojedynczej melodii, zaczyna spokojnie przekształcać się z powrotem w motyw przewodni, co uważam za najlepszą chwilę w utworze.
Bez nazwy (aka. "Ocean")
Po przedłużającym się okresie braku weny, nareszcie wpadłem na tę melodię, którą zamieniłem poprzednie nieudane melodie dla utworu. Być może zrobiłbym to samo z tą, dość niezadowolony z części z obojem, lecz to, co powstało dalej, było zbyt głębokie i ekspresyjne, aby pozostawić to nieusłyszanym. A tak w ogóle, moment w 3:01 wcale nie był zainspirowany utworem "Strad" C418.
Bez nazwy (aka. "Snowy Night")
Ten utwór także powstał na podstawie melodii wymyślonej na pianinie. Próbowałem połączyć ją z dźwiękiem z "Gloomy Ocean", lecz wyszło raczej źle. Z drugiej strony, późniejsze melodie mogą brzmieć ciekawie.
Bez nazwy (aka. "Desert Night")
Utwór powstał w podobny sposób do poprzedniego, choć ten właściwie jest drugą próbą. Mimo że jest lepszy niż pierwsza, trudno porównać go z pierwszymi utworami z soundtracka.
Bez nazwy (aka. "Island")
Stworzony na podstawie perkusyjnego motywu, na który wpadłem stukając w ksiązkę, a który początkowo miałem użyć dla "dżunglowego" motywu, który nigdy nie powstał, ten mandolinowu utwór ewoluuje w coś znacznie głębszego, co już uważam za porównywalne z pierwszymi utworami z soundtracka. Tak czy siak, może ponowne użycie kontrabasu jako perkusji nie było najlepszym pomysłem.
Bez nazwy (aka. "Settlement")
Ten utwór zaczyna się świetną, podnoszącą na duchu melodią, którą wymyśliłem już we wrześniu. Próbowałem go przedłużyć całą jesień, próbując go skończyć za wszelką cenę, lecz uznaję końcowy rezultat za tylko umiarkowanie zadowalający.
Bez nazwy (aka. "Desert Settlement")
Wariacja poprzedniego utworu, w której nuty zmieniłem tak, aby pasowały do skali podwójnie harmonicznej durowej. Mimo że to prawie ten sam utwór, daje zupełnie inne odczucia. Może jest więcej utworów, które mogą brzmieć dobrze w tej skali?
Drill of the Chill (aka. "Snowy Underground")
Trzynasty utwór dla wtedy wciąz niewycofanego projektu gry Bitrium. Podobnie jak reszta "śnieżnych" utworów zawiera elektryczne pianino i fragmenty motywu z "Frozen Ravage", lecz tym razem z bardziej marszową melodią również wymyśloną na pianinie. Utwór staje się szczególnie ekspresywny po 2:26 i pozostaje taki do końca (podoba mi się zwłaszcza końcówka z pianinem), lecz obawiam się, że przejście do tego momentu jest raczej nużące i niezadowalające.
Groove of the Mystics (aka. "Underground")
Mój pierwszy i jak dotąd jedyny utwór stworzony w pełni w skali melodycznej molowej. Mimo że ten sam motyw powtarza się przez większość utworu, wariacja, jaką otrzymuje, a także atmosferyczne głębokie pianino, po którym przychodzi subtelne przeksztrałcenie w sekcję z pianinem zaczynającą się w 1:57, sprawia, że jest to absolutnie godny wyróżnienia utwór wśród moich dzieł. Ma też śmieszną historię nazwy – z początku był przeznaczony dla biomy "Aquatic Forest" (główny dźwięk był inny), więc nazwałem go "Grove of the Mystics". Po zmianie głównego dźwięku nie miałem pojęcia, co zrobić z nazwa. Potem, w pewnym momencie, przez przypadek napisałem ją przez podwójne "o", otrzymując "Groove". To było zbyt śmieszne, żeby tego nie zatrzymać.